Blaski i cienie baletu
„Yuli" to opowieść o nieoczywistej miłości do tańca i powierzchowny obraz komunistycznej Kuby. Jacek Marczyński
W Hiszpanii „Yuli" cenionej reżyserki Iciar Bollain zdobył wiele nominacji do dorocznych nagród tamtejszych krytyków filmowych, a także do hiszpańskich Oscarów, czyli statuetek Goya. Rzeczywiście sam wybór tematu i bohatera wydawał się fascynujący. Trudno wszakże oprzeć się wrażeniu, że zrezygnowano ze wszystkiego, co psułoby sentymentalno-liryczny nastrój tej historii.
A przecież Yuli to postać pełna sprzeczności: syn kierowcy ciężarówki, chłopak z przedmieść Hawany, kopiący piłkę na ulicy i chętnie wdający się w bójki. Przede wszystkim zaś bojący się, że rówieśnicy mogą nazwać go pedałem. Yuli jest bowiem zmuszony przez ojca do nauki w szkole baletowej.
Światowa gwiazda
Mamy zatem sytuację odwrotną niż w wielkim przeboju sprzed kilkunastu lat, jakim był brytyjski „Billy Elliot", który tak bardzo spodobał się publiczności na świecie, że został przerobiony na musicalowy hit, wystawiony i u nas w Teatrze Rozrywki.
Billy Elliot, 11-latek z angielskiej rodziny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta