Macrona i Putina sen o potędze
Przyjmując w poniedziałek rosyjskiego prezydenta, Francuz lansuje się na przywódcę zjednoczonej Europy. To iluzja.
W Pałacu Elizejskim nikt nie ukrywa, że data spotkania w Forcie Bregançon u wybrzeży Morza Śródziemnego nie jest przypadkowa. Za pięć dni rozpocznie się szczyt G7 w Biarritz. Emmanuel Macron chce więc zasygnalizować, że jeśli Rosja zmieni swoją politykę, może wrócić do organizacji, z której została wyrzucona w 2014 r. w odpowiedzi na aneksję Krymu. Ale goszcząc Putina, francuski przywódca pokazuje także, że dla wielkich tego świata to Francja jest dziś naturalnym partnerem w zjednoczonej Europie.
– Jakie europejskie kraje są reprezentowane w G7? Wielka Brytania sparaliżowana brexitem. Włochy, które bronią się przed przejęciem pełni władzy przez Matteo Salviniego. No i Niemcy, gdzie dogorywa chadecko-socjaldemokratyczna koalicja. Pozostaje więc tylko Francja – mówi „Rz" Francois Heisbourg, specjalny doradca szefa paryskiej Fundacji na rzecz Badań Strategicznych (FRS).
W ten sposób Paryż wraca do snu o potędze, czasach generała de Gaulle'a, kiedy uprzywilejowane stosunku z przywódcami Związku Radzieckiego były sposobem na wykrojenie dla Francji pewnej autonomii wobec amerykańskiego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta