Wjeżdżamy na nowe terytorium
Zrobimy wszystko, żeby utrzymać wizerunek marki „muskularnej" – mówi Guillaume Cartier, wiceprezes Mitsubishi Motors. danuta walewska
Prawie trzy lata temu Nissan przejął borykające się wówczas z kłopotami Mitsubishi. Jak zmieniła się firma po utracie niezależności?
Widzę same dobre strony takiego rozwoju sytuacji. Integrujemy się z dużą grupą motoryzacyjną produkującą i sprzedającą ponad 10 mln aut rocznie. Dzięki temu mamy praktycznie nieograniczony dostęp do najnowszych rozwiązań technologicznych, płyt podłogowych i napędu. Gdybyśmy pozostali wyłącznie niezależnym Mitsubishi Motors, nie mielibyśmy tego wszystkiego. To jest więc zdecydowanie korzystne. Natomiast pojawiły się wyzwania utrzymania naszej tożsamości, niezbędnej dla utrzymania mocnej pozycji na rynku. Wcześniej Mitsubishi było silną marką, ale i teraz przecież nie jest mylona z Nissanem czy Renaultem. Dla mnie jako szefa marketingu i sprzedaży jest to w tej chwili największe zadanie. Jestem gotowy naprawdę dużo zrobić, żeby nie „rozwodnić" naszego DNA.
Co w takim razie zamierza pan zrobić?
Nie ma tutaj specjalnie trudnych zabiegów. Auta Mitsubishi wyglądają zupełnie inaczej niż renaulty czy nissany. Są łatwo rozpoznawalne na ulicy. Inne jest także to, co mamy pod maską. Wprawdzie mamy dostęp do tych samych technologii, ale w naszej grupie jest tak, że każda marka może z nich wybrać to, co jej najbardziej odpowiada. Zdecydowaliśmy się więc na wizerunek, jaki mamy od lat, czyli produkcja SUV-ów,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta