Jadą, bo muszą
Czas na zauralski Puchar Świata w Niżnym Tagile, gdzie od lat dymią kominy hut i stalowni, a Rosjanie mieli fantazję, by zbudować tam centrum skoków. Krzysztof rawa
Miejsce jest na swój sposób wyjątkowe. Niżny Tagił leży 1800 km na wschód od Moskwy, jakieś 25 km za wyznaczoną przez linię Uralu umowną granicą Europy i Azji. Najbliższe lotnisko jest w Jekaterynburgu, stamtąd trzeba jeszcze jechać 140 km drogą państwową P352 na północ do ośrodka Aist (czyli Bocian), jak nazwano niżnotagilskie centrum skoków narciarskich.
Dojechać trudno, ale na miejscu, po zachodniej stronie miasta, czekają na skoczków hotele Bocian i Metalurg oraz duża skocznia (Tramplin Aist), a właściwie zespół czterech skoczni w różnych rozmiarach. Na największej (HS-134) odbędą się w ten weekend po raz piąty zawody PŚ.
Historia skoków narciarskich w Niżnym Tagile zaczyna się w 1970 roku, gdy postawiono tam aż pięć skoczni (od K10 do K110) z myślą o szkoleniu radzieckich następców Nikołaja Kamieńskiego, Koby Cakadzego, Władimira Biełousowa i Gariego Napałkowa.
Z tych planów niewiele wyszło, lecz Rosjanie nie rezygnowali, tym bardziej że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta