Papież ostatniej próby
Dlaczego od siedmiu lat w Kościele panuje stan wyjątkowy? I jaki ma on związek z wyjątkowością pontyfikatu Benedykta XVI? „Sprawę Ratzingera" trudno uznać za zamkniętą. A im szerzej na nią spojrzeć, tym bardziej okazuje się otwarta.
W pierwszej chwili nie zrozumieli, co się właśnie stało. Może dlatego, że mówił po łacinie, a nie jest to język specjalnie bliski komentatorom rzeczywistości – martwy i wieczny jednocześnie. Jak żaden inny nadawał się więc do wygłoszenia oświadczenia, które mówiło równocześnie o odchodzeniu i trwaniu. Do tworzonych przez nich pasków i nagłówków przebiła się tylko pierwsza część, jeden jego odcień: „W pełni świadom powagi tego aktu, z pełną wolnością oświadczam, że rezygnuję z posługi biskupa Rzymu". Drugi, streszczony w ostatnim zdaniu sens tamtej deklaracji postanowiono uznać za okolicznościową formułkę, kompozycyjną klamrę bez większego znaczenia. „Również w przyszłości będę chciał służyć całym sercem, całym oddanym modlitwie życiem świętemu Kościołowi Bożemu".
11 lutego mija siedem lat od ogłoszenia przez Benedykta XVI rezygnacji, od trzęsienia ziemi, które dotknęło Kościoła, a napięcie wciąż rośnie. Watykaniści i znawcy prawa kanonicznego byli jednomyślni: papież po 28 lutego 2013 r. – z dniem wejścia jego rezygnacji w życie – stanie się znów kardynałem Josephem Ratzingerem. Tymczasem na jednej z ostatnich audiencji Benedykt XVI powiedział, że nie ma już dla niego powrotu do prywatności. Że co prawda rezygnuje z czynnego sprawowania urzędu, ale będzie od teraz wypełniał go modlitewnie i duchowo. Wprost stwierdził, że jego urząd Piotrowy nie zostaje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta