Brałem stronę Lecha
Przez pierwsze 25 lat wolności kraj został nie tylko dźwignięty z upadku gospodarczego, ale znaleźliśmy się – wtedy nam się tak wydawało, że na trwałe – w NATO i w Unii Europejskiej. Niestety, tylko nam się wydawało - mówi Jerzy Borowczak, działacz Solidarności, poseł PO.
Plus Minus: Najważniejszy dzień w pana działalności publicznej?
14 sierpnia 1980 roku, kiedy rozpocząłem strajk na wydziale K5 Stoczni Gdańskiej.
Rozpoczął pan ten strajk razem z Bogdanem Borusewiczem i Bogdanem Felskim.
W pięć osób planowaliśmy ten strajk, bo jeszcze z Lechem Wałęsą i Ludwikiem Prądzyńskim, ale na początku byłem sam, bo moi koledzy nie przyszli na zbiórkę o 5 rano, tak jak było umówione. Przyszedłem tylko ja i nie bardzo wiedziałem, co mam robić. Nie było wtedy komórek, żeby zadzwonić i wyjaśnić, co się stało. Dopiero za dwadzieścia szósta zjawił się Ludwik Prądzyński, bez ulotek i plakatów, a miał zacząć strajk na wydziale K3. Pobiegliśmy na mój wydział, na K5, po materiały. Dwa i pół kilometra. Gdy tam dotarliśmy, była już 5.55, ludzie zaczęli się schodzić do pracy. Oddałem część ulotek i plakatów Ludwikowi, a resztą rozdawałem robotnikom i tak zaczął się strajk.
Jak to było z udziałem Lecha Wałęsy w tamtym strajku? Skakał przez płot czy przywieziono go motorówką, jak głosi legenda?
[śmiech] Legendy są różne, a prawda jest jedna – Lech Wałęsa przeskoczył przez płot, choć tego nie widziałem, ale widziałem go biegnącego od strony bramy kolejowej. Do 10.30 dowodziłem strajkiem – wybierałem komitet strajkowy, zbierałem postulaty, zorganizowałem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta