Czego nie widać
Joanna Tyrowicz Można żyć z niekompetentnym prezesem banku centralnego bajającym, co mu na sercu leży. Trudniej traktować poważnie kraj, który ma odciętą od wiedzy politykę pieniężną.
Janusz Jankowiak i Mirosław Gronicki sformułowali tezę, że „oczekiwania inflacyjne same się nie zakotwiczą" („Rzeczpospolita", 3 marca 2020 r.) oraz – tu już moja interpretacja – że niekompetentne i niewiarygodne (by nie powiedzieć po prostu: chaotyczne) wypowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego nie pomagają ich zakotwiczyć. Obawiam się, że problem jest jednak większy. Bo tak konkretnie, to na jakim poziomie chcielibyśmy te oczekiwania zakotwiczyć?
Zakotwiczenie oczekiwań inflacyjnych jest możliwe, jak piszą Jankowiak i Gronicki, gdy ma szansę być wiarygodne. Ale też: ma sens jako instrument polityki pieniężnej wtedy, kiedy wiadomo, co dokładnie się dzieje. Ściślej – jest skuteczne wtedy, kiedy wzrost inflacji jest efektem przejściowych i zewnętrznych impulsów, o których wiemy, że szybko wygasną. A o bieżącej sytuacji nie bardzo możemy to powiedzieć.
Wielki powrót inflacji
Po pierwsze, w skali globalnej, na imprezę wpadła inflacja, której wszyscy spodziewali się od czasu stosowania na masową skalę tzw. poluzowania ilościowego w głównych gospodarkach świata. I wygląda na to, że zostaje z nami na dłużej, bo poluzowanie ilościowe stało się dziwacznie powszechną odpowiedzią na wszystkie nieszczęścia świata, z epidemią koronawirusa włącznie.
Nikt już...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta