Sądownictwo jak szlachetne zdrowie
Dla czekających na wyrok marzenie o arbitrach wolnych od strachu pozostanie marzeniem – pisze sędzia.
Gdy byłem studentem pierwszego roku nauk prawnych, siwiuteńki Profesor tłumaczył, co oznacza słowo „sąd". Stawiał pytanie, czy „sąd" to budynek, do którego ktoś przybije szyld z taką nazwą? Czy też może to organ władzy, który parlament nazwie tak w ustawie? A może chodzi o instytucję o pewnych cechach, które ją odróżniają od pozostałych elementów życia społecznego, a przez to dopiero czynią sądem?
W ustach prawnika słowa muszą mieć swoją wagę. Jestem więc pewien, że dwie pierwsze definicje Profesor odrzucał. Aby słowo „sąd" użyte zostało z sensem, wspomniana tabliczka nie może zostać przybita na dowolnym budynku. Ustawa nadająca tę nazwę instytucji, która sądem nie jest, stanowi kłamstwo. Pozostaje więc znaczenie trzecie. A skoro tak, to musimy odpowiedzieć na pytanie, jakie to cechy odróżniają „sąd" od innych wytworów życia społecznego.
Nie obok stron, lecz z ich udziałem
Nie poszukujemy tu znaczenia słowa „sąd" w rozumieniu konstytucji takiego lub innego państwa, lecz znaczenia będącego elementem cywilizacji (kultury), w której od setek lat wzrastamy. Ojcowie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta