Niezwykle krwawa „Kołysanka”
Francuska reżyserka Lucie Borleteau mówi o swoim społeczno-rodzinnym thrillerze. Premiera w VOD.
Czytałam, że tragedia, w której przecina się los dzieci i ich opiekunki, wydarzyła się naprawdę w Nowym Jorku. Czy to prawda?
Tak. I było o niej głośno, bo dotknęła rodzinę z najwyższej amerykańskiej półki – absolutnej elity finansowej. Ale ja, kręcąc „Kołysankę", oparłam się na powieści Leili Slimani, która tamtą historię z Manhattanu przeniosła do Paryża. Dzięki temu mogłam sportretować dzisiejsze społeczeństwo francuskie. Moi bohaterowie należą do klasy średniej. Są dość skromnymi ludźmi, oddaną dzieciom nianię traktują nie jak służącą, lecz jak przyjaciółkę, niemal członka rodziny.
Slimani powiedziała w jednym z wywiadów, że każdy potwór ma swoją historię.
To właśnie ujęło mnie w jej powieści. Leila stworzyła portret kobiety, która nie jest żadnym mostrum. Pokazała kobietę samotną, która mieszka w strasznych warunkach, w obskurnej, „złej" dzielnicy. Ewidentnie coś jej w życiu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta