Trucizna, która pomaga w leczeniu
Zastosowanie kurary to największy przewrót w medycynie – twierdzą lekarze anestezjolodzy.
Nazwa „kurara" nawiązuje do oryginalnego określenia, jakim ochrzcili tę substancję Indianie Makuszi, rdzennie zamieszkujący m.in. tereny południowej Gujany i północnej Brazylii. To również mieszkańcy Ameryki Południowej, równolegle z ludami zamieszkującymi Afrykę i Azję Południowo-Wschodnią, jako pierwsi odkryli właściwości neurotoksyny pozyskiwanej jako wyciąg z kory kilku gatunków kulczyby, z cebuli trójżeńca Burmannia i ze śluzowatej substancji korzeni Cissus erosa.
Dziś kurarę zna cały świat i powszechnie uznaje ją za najstarszy i najdłużej stosowany w praktyce klinicznej środek blokujący przewodnictwo nerwowo-mięśniowe i – co za tym idzie – powodujący zwiotczenie mięśni.
Toksyna czy zbawienie?
Europa na kurarę musiała jednak poczekać aż do 1743 r., gdy Charles Marie de la Condamine, francuski naukowiec i odkrywca, sprowadził ją z Amazonki. Wcześniej na Starym Kontynencie ledwie kilkakrotnie o niej słyszano. Po raz pierwszy w 1516 roku, gdy wspomniał o niej w swojej pracy włoski uczony i historyk Angherius, i w 1595 r., gdy właściwości trucizny stosowanej przez Indian z Gujany opisał sir Walter Raleigh. Później odkryto, że kurara zabójcza może być tylko wtedy, kiedy dostanie się bezpośrednio do krwiobiegu człowieka lub zwierzęcia. Powoduje wówczas kolejno porażenie mięśni twarzy, brzucha, kończyn i przepony. Samo spożycie kurary...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta