Miasto zgruzowstałe
SYLWIA CHUTNIK Pisarka, publicystka, działaczka społeczna w swojej najnowszej książce rysuje obraz społeczeństwa Warszawy połowy lat 50., które jak miasto odradzało się z ruin.
Plus Minus: W najnowszej książce „Miasto zgruzowstałe. Codzienność Warszawy w latach 1954–1955" opisuje pani losy warszawianek i warszawiaków w połowie lat 50. Proszę zdefiniować, jak wówczas opisywana była przestrzeń?
Zajmowałam się okresem już po śmierci Stalina, ale przed Odwilżą. Obraz, który kreślę i o którym opowiadam, nie dotyczy całego PRL-u ani nawet lat 50. Przestrzeń interesowała mnie w kontekście architektury, bo to był czas oddawania do użytku obiektów projektowanych w duchu socrealizmu, jak Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa, Muranów czy ciągi komunikacyjne, np. trasa WZ. Przestrzeń była podzielona na dwie części. Z jednej nowa zabudowa i założenia urbanistyczne, z drugiej zaś ostańce i ruiny, a przede wszystkim gruzy. Zastanawiano się, jak je spożytkować, jak je wynieść, powstał wtedy przecież surowiec z gruzobetonu, z którego częściowo zbudowano Muranów. Podział miasta na to, co było, a zostało zniszczone, i to, co na tych gruzach rosło, było doświadczeniem, które implikowało np. sposób poruszania się po mieście, przedzieranie się przez nieodgruzowane części ulic. Kurz i brud były wszechobecne. Kazimierz Koźniewski i Leopold Tyrmand w swoich książkach „Piątka z ulicy Barskiej" oraz „Zły" opisywali, ile kilogramów pyłu z cegieł wdychał każdy warszawiak i warszawianka.
W pani książce...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta