Uraz głowy i serca
Holender Dylan Groenewegen wrócił do ścigania po makabrycznym wypadku, który spowodował rok temu podczas Tour de Pologne. Dwa wyścigi ma już też za sobą poszkodowany, jego rodak Fabio Jakobsen.
To było jedno z najbardziej dramatycznych wydarzeń w dziejach polskiego wyścigu. Rok po śmierci Belga Bjorga Lambrechta, który w Bełku na Śląsku – także w trakcie Tour de Pologne – zjechał z trasy i uderzył w betonowy przepust, zdarzyła się kolejna tragedia. Jakobsen popchnięty przez Groenewegena wpadł w barierkę, przekoziołkował i uderzył o asfalt, gdy kolarze pędzili po katowickiej jezdni 80 km/h.
– Pamiętam tylko olbrzymi hałas, odgłos zderzających się rowerów i ciszę, która nastąpiła chwilę później – wspomina Groenewegen. Kolega Jakobsena z zespołu Remco Evenepoel domagał się dożywotniej dyskwalifikacji dla sprawcy wypadku. Szef grupy Deceuninck-Quick-Step Patrick Lefevere najpierw chciał dla Groenewegena kary więzienia, a kiedy ochłonął, zapowiedział proces o odszkodowanie.
Nie chciał patrzeć na rower
Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) zdyskwalifikowała sprintera na dziewięć miesięcy. To najsurowsza kara w dziejach dyscypliny, która nie była orzeczona w związku z dopingiem. Groenewegen podczas tamtego finiszu również ucierpiał: złamał obojczyk, leżąc na asfalcie, widział wystającą z ciała kość. Dziś przyznaje, że poważniejszych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta