Tanio nie jest, ale to nie gorączka
Od 2017 r. za pensję można kupić coraz mniej metrów, nie jest to tak szybki i drastyczny spadek, jak w poprzedniej hossie.
Ceny mieszkań konsekwentnie rosną, zmienia się tylko tempo. Według danych JLL w I kwartale br. w trzech z sześciu aglomeracji średnie ceny miesszkań w ofercie przekraczały 10 tys. zł za mkw., w tym w stolicy drugi kwartał z rzędu ponad 11 tys. Agregując dane z sześciu największych rynków, otrzymujemy wzrosty cen rzędu ponad 5 proc. w skali roku, 22 proc. w ciągu dwóch i 31 proc. w ciągu trzech lat.
Mieszkania kosztują coraz więcej. Do tej pory ceny były niesione m.in. wzrostem kosztów wykonawstwa, ale ostatnie kwartały to wyraźnie wzmożony popyt napędzany chęcią ochrony kapitału przed inflacją – przy nienadążającej podaży.
Jaka siła nabywcza?
Czy temperatura rynku nie jest za wysoka, czy jest bardzo drogo? JLL monitoruje wskaźnik siły nabywczej, czyli to, ile mkw. mieszkania w każdym z sześciu miast można kupić za średnie wynagrodzenie brutto. Posługując się danymi zagregowanymi, na koniec I kwartału br. było to 0,65 mkw. Spadek tak liczonej siły nabywczej widać od 2017 r., wtedy wskaźnik sięgał 0,76.
Czym jest prawdziwe szaleństwo hossy, pokazuje pierwsza część wykresu: drastyczny spadek siły nabywczej z 0,74 do 0,44 w zaledwie dwa lata. Wykres pokazuje również, że kryzys nie przyniósł gwałtownego odwrócenia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta