Podzwonne dla ofiar pandemii
Dlaczego władza chce zapomnieć o zmarłych?
Są państwa, gdzie władza wyznacza społeczeństwu ramy, po kim wolno obchodzić publicznie żałobę, a nawet żałobę po żałobie. Wznosi się im mauzolea i pomniki. Ofiary innych tragedii, choćby liczone w dziesiątkach tysięcy, z braku upoważnienia władzy uczczone zostać nie mogą. Nie są nawet nazwane. Pozostają w komunikatach w postaci danych statystycznych. Chcących oddać hołd ich pamięci rozgania policja i wymierza im kary. Zabiera kwiaty i czyści na mokro improwizowane miejsca pamięci. Zabieg oczyszczający staje się konieczny: ślady niepotrzebnej władzy żałoby publicznej mogłyby zakłócić obraz jej sukcesów. A nawet przesłonić kult śmierci „właściwych" bohaterów. Tych, od których wywodzona jest ideologia państwowa.
Brak wspólnoty
W czasach średniowiecznej zarazy w Mediolanie rządził ród Viscontich. Jak pisze Gesa Gottschalk, książę mawiał, że „nikt, choćby Cesarz, a nawet Bóg nie może uczynić niczego na moim terytorium, jeśli ja tego nie zechcę". Mimo 15 proc. ofiar śmiertelnych „nadal prowadzono intrygi, machinacje, gry, polityczne spiski. Tak właśnie rządzący dom Mediolanu spędził te lata, w których całe regiony padały ofiarą Czarnej Śmierci".
Czy podobnego wzorca zachowań nie daje się dziś zaobserwować nad Wisłą? Czy tragedia pandemii i niepewność życia nie powinny były skłonić władzy do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta