Najtrudniejszy test dla Joe Bidena
Prezydent USA uczynił z konfrontacji zachodnich demokracji z autorytarną Rosją i Chinami główną oś swojej polityki. Wynik szczytu w Genewie z Władimirem Putinem pokazał jednak, jak trudno tę ideę skutecznie wprowadzić w życie.
Przed spotkaniem Biden dał Moskwie dwa prezenty: zgodę na Nord Stream 2 i przedłużenie o pięć lat umowy o redukcji strategicznych pocisków jądrowych. W zamian nie dostał od Moskwy wiele poza powrotem ambasadorów na placówki w Moskwie i Waszyngtonie. Putin obarczył Ukrainę winą za łamanie umowy z Mińska. Odrzucił zarzuty, że Rosja przeprowadza ataki w cyberprzestrzeni, mówiąc, że znacznie więcej z nich wychodzi z USA. Ograniczenie wyścigu zbrojeń ma być przedmiotem dalszych konsultacji. A o łagodniejszym traktowaniu Aleksieja Nawalnego nie ma mowy, skoro według Putina dopuścił się on złamania prawa. Joe Biden liczył na bardziej przewidywalne stosunki z Kremlem, aby Ameryka mogła skoncentrować się na rywalizacji z Chinami. Wątpliwe, aby to się udało.