Przejmująco powściągliwa władczyni sceny
Zofia Mrozowska była wybitną aktorką teatralną. Jej przenikliwe spojrzenie, milczenie czy zawieszony gest wyrażały więcej niż tysiąc słów. I choć wystąpiła w wielu filmach, to jej żywiołem była scena.
W sierpniu ub. roku na kanale TVP Kultura obejrzałam powtórkę „Upiora w kuchni"
– jednego ze spektakli Teatru Sensacji z 1976 r. Tytułową rolę zagrała w nim Zofia Mrozowska. Sierpień jest miesiącem ściśle związanym z Mrozowską, rodowitą warszawianką. Przyszła wybitna aktorka urodziła się bowiem 24 sierpnia 1922 r., zmarła zaś niespełna 61 lat później – 19 sierpnia 1983 r. Przeżyła okupację stolicy i powstanie warszawskie.
W 1946 r. w swoim filmowym debiucie zagrała żydowską śpiewaczkę uliczną. To był zaledwie epizod w „Zakazanych piosenkach", ale wykonanie przez Mrozowską utworu „Warszawo ma" do dziś wyciska łzy, gdy słyszymy: „Warszawo ma, o Warszawo ma/ Wciąż płaczę, gdy ciebie zobaczę/ Warszawo, Warszawo ma!/ Tam w getcie głód i nędza, i chłód,/ I gorsza od głodu, od chłodu/ Tęsknota, Warszawo ma!...". W tej krótkiej scenie Mrozowska potrafiła przekazać dramat wszystkich Żydów – i tych głodzonych i zabijanych w gettach, i tych mordowanych w niemieckich obozach koncentracyjnych. Uczyniła to minimalistycznymi środkami wyrazu – bez zbędnych gestów. To jej oczy krzyczały z rozpaczy.
Milczenie Elektry
Była introwertyczką, która jako dziecko unikała kontaktu z ludźmi, a wolny czas...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta