Poczta Polska traci już grunt pod nogami
Państwowy moloch ledwo zipie: jego kluczowy biznes, czyli dostarczanie tradycyjnej korespondencji, załamał się, a listonosze domagają się podwyżek i grożą otwarciem miasteczka protestacyjnego.
Najbliższe dni Poczty Polskiej będą wyjątkowo gorące. Związki zawodowe mają dość upominania się o podwyżki i stawiają sprawę na ostrzu noża – jeśli we wtorek nie dojdzie do porozumienia z zarządem państwowej spółki w sprawie wzrostu wynagrodzeń, to ruszą przygotowania do referendum strajkowego – dowiedziała się „Rzeczpospolita". Co ciekawe, cierpliwość straciła również Solidarność, dotąd przychylna władzom PP. Prezydium Komisji Międzyzakładowej NSZZ Solidarność Pracowników PP zapowiedziało, że w przyszły poniedziałek rozstawi (wzorem medyków) miasteczko protestacyjne.
Kolos bez glinianej nogi
9 października na świecie obchodzono ustanowiony przez ONZ Dzień Poczty. W rodzimym molochu nie było jednak szampana – sytuacja firmy kierowanej przez Tomasza Zdzikota jest fatalna. W 2020 r. spółka zmniejszyła przychody o 5 proc. i wygenerowała 119 mln zł straty. Choć jest niemal monopolistą w branży listów, to zawieszenie aż 70 proc. przychodów operatora na usługach, na które popyt topnieje w zastraszającym tempie (poza listami to np. przekazy pocztowe), sprawia, że PP jest kolosem na glinianych nogach. A być może już nawet bez jednej nogi.
Jak ujawnia nam Poczta Polska, rynek związany z dostarczaniem tradycyjnej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta