„Przysługa” Spartakusa
W drugiej połowie lat 70. XX w. Polska jest sportową potęgą. Na igrzyskach w Montrealu w 1976 r. zajmujemy szóste miejsce w klasyfikacji medalowej. Jesteśmy mocarzami w męskich grach zespołowych, mamy świetnych lekkoatletów, polska szkoła boksu w dalszym ciągu święci triumfy. No i mamy tenisistę światowego formatu.
Wojciech Fibak: odkąd w roku 1970 pojawił się w juniorskich turniejach wielkoszlemowych w Paryżu i Londynie (w jednym i drugim zagrał w ćwierćfinale), postrzegany jest jako nieprzeciętny talent. Każdy talent wymaga jednak odpowiednich warunków do rozwoju, a w Polsce nie jest pod tym względem najlepiej (np. zimą Fibak musi jeździć na treningi z rodzinnego Poznania aż do Warszawy). Fachowej siły trenerskiej też jest u nas jak na lekarstwo, a że nasze władze nawet nie rozważają propozycji amerykańskich szkół tenisa, które chciałyby oszlifować polski diament, kariera Fibaka rozwija się dość wolno. Co prawda w roku 1973 wygrywa nieoficjalne mistrzostwa Europy do lat 21 w Mediolanie, jednak aspiracje ma znacznie wyższe – jego marzeniem jest gra z najlepszymi.
W 1974 r. stawia wszystko na jedną kartę. Przerywa studia prawnicze i z nieco ponad stu dolarami w kieszeni jedzie do Hiszpanii, aby wziąć udział w kwalifikacjach do turniejów zawodowych. Ryzyko się opłaca. W Barcelonie, po przejściu eliminacji, wygrywa z legendarnym Arthurem Ashe'em. Daje to ogromny splendor, a i jego portfel staje się nieco zasobniejszy. Nie na tyle jednak, aby starczyło na wyjazd na turniej do Teheranu. Z pomocą przychodzi wtedy Björn Borg. Pożycza Fibakowi pieniądze na przelot do Iranu i udziela...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta