Plagiat – kradzież niejedno ma imię
Nie każdy przejaw czerpania z cudzej twórczości jest prawnie zakazany. Ustawa określa granice dla inspirowania się cudzą twórczością przez pojęcie utworów zależnych oraz inspiracji.
Nie ma dzieła, które nie przywoływałoby jakoś innego dzieła – tak Henryk Makarewicz, badacz literatury, podsumował swoją pracę. W dobie mas-mediów, gdzie dostęp do różnych form twórczej działalności uzyskuje się poprzez jedno kliknięcie, słowo „jakoś” nabiera szczególnego znaczenia. Bardzo często inspiracje przekraczają granice legalności. Jak więc ustalić „cienką czerwoną linię” i przypadkowo nie stać się złodziejem?
Brak polskiej definicji
Omówienie tego, czym jest plagiat, można zacząć od doświadczeń z polskich lotnisk i widoku uśmiechniętych podróżnych powracających z zagranicznych wakacji ze „zdobyczami” od marek GUCCI, Michael Kors czy słynną małą czarną Chanel. I chociaż sama Coco Chanel twierdziła, że kopiowanie jej wyrobów to dla niej komplement, to nie powinno dziwić, że podróbki stanowią plagiat, a więc kradzież praw własności intelektualnej.
Obecnie żaden akt prawny obowiązujący w Polsce nie definiuje pojęcia plagiatu, chociaż intuicyjnie każdy może określić, czym on jest. W orzecznictwie sądów mianem plagiatu określa się kilka zjawisk:
∑ niedozwolone zapożyczenie, w których autor zataił źródło i twórcę – przekroczenie prawa cytatu,
∑ przejęcie bezprawnie fragmentu dzieła innego twórcy, do którego sprawca naruszenia uzurpuje sobie autorstwo,
∑...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta