Rosja: część sankcji zadziała później

autor zdjęcia: Hollie Adams/Bloomberg

źródło: Rzeczpospolita

Polityka obniżania podatków jest kosztowna i koliduje z zieloną transformacją – uważa prof. Beata Javorcik, główna ekonomistka Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju.

W najnowszym raporcie przewidują państwo, że aktywność w gospodarce Rosji w wyniku nałożonych na nią sankcji zmaleje o 10 proc. To byłaby potężna recesja, ale wydaje się, że zwolennicy surowego ukarania Rosji za napaść na Ukrainę liczyli na mocniejszy cios. Czy sankcje działają należycie? Należy je zaostrzyć?

Warto tę naszą prognozę umieścić w szerszej perspektywie. Od 2014 r., czyli od aneksji Krymu, Rosja koncentrowała się na zapewnieniu gospodarce stabilności makroekonomicznej kosztem wzrostu. Władze prowadziły bardzo konserwatywną politykę makroekonomiczną, dzięki czemu budżet Rosji równoważy się już przy cenie baryłki ropy na poziomie 44 dolarów, a dług zagraniczny jest niski. Do tego Bank Rosji wcześnie, już zeszłego lata, zareagował na rosnącą inflację. Dzięki takiej polityce Rosja uodporniła się na sankcje, ale za cenę niemrawego wzrostu gospodarczego. Od 2015 r. poziom życia obywateli Rosji w zasadzie się nie zmienił.

Sankcje działają, ale aktywność w rosyjskiej gospodarce spada z niskiego poziomu, a więc mało spektakularnie?

Międzynarodowy Fundusz Walutowy szacował, że sankcje nałożone na Rosję po zajęciu Krymu kosztowały ją mniej więcej 1 proc. PKB. Eksport zmalał o 7,5 proc. Tamte sankcje miały więc znacznie mniejszy wpływ na gospodarkę niż te, które wprowadzono teraz. Ale Rosja ciągle może...