Jan Maciejewski: Bo nie wiedzą, co czynią
Niewielu znam ludzi bardziej kompetentnych w kwestii Wielkanocy niż południowoamerykańscy poganie. Aztekowie i Majowie, jeszcze zanim przybył do ich ziem pierwszy statek z konkwistadorami, kiedy do ich uszu nie dobiegły jeszcze choćby najdalsze i najbardziej zniekształcone pogłoski o kimś takim jak Chrystus i czymś takim jak chrześcijaństwo. Ich wiedza była pełna i niczym niezmącona. Wiedzieli o tajemnicy Wielkiego Tygodnia, Golgoty i Zmartwychwstania wszystko, czego tylko człowiek może się własnymi siłami dowiedzieć. Doskonale wiedzieli, czym jest ofiara.
Majowie swe ofiary rekrutowali w toku sportowej rywalizacji. Ten, który zwyciężał, był fetowany najpierw przez trzy dni, wystawiano dla niego uczty, urządzano zabawy. A po tych trzech dniach jego serce ofiarowywano bogu. Rozumieli oni, że bogu należy się to, co najlepsze. Serce najszybciej tłoczące krew w żyły, należące do najlepszego spośród nich. Aztekowie doszli w swej wiedzy chyba jeszcze dalej – swoje ofiary przebierali za bóstwa, tak by stały się ich wizerunkami. Dla ich boga nad bogami, Titlacauany, już rok wcześniej wybierali najpiękniejszego, najzdolniejszego spośród wszystkich mężczyzn. Przez 12 miesięcy żył on jak król, co ja...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)