Magdalena Okraska: PRL-owskie osiedla są wszędzie
W latach 1945–1989 Polska Rzeczpospolita Ludowa oddała do użytku ponad cztery miliony mieszkań. Ponad połowa Polaków mieszka w nich do dziś.
Już mało które osiedle żyje „na zewnątrz" – to domena tych uboższych i bardziej zżytych, tych, w których zostali potomkowie pierwszych powojennych lokatorów. To tam wciąż żyją osiedlowe grupy ławkowe (młodych i starych, ale oddzielnie), część brudnych prac domowych wynoszona jest poza mieszkanie, zza uchylonych okien słychać muzykę lub program telewizyjny, a na klatce czuć najbardziej domowe z zapachów: kotleta schabowego, kapusty, smażonej ryby, ciasta drożdżowego. To tam niektóre z bloków nie mają jeszcze domofonów – nigdy nie miały albo nie naprawiły starego, tego z okrągłymi metalowymi przyciskami, gdy się zepsuł. Przez połowę lata drzwi wejściowe na klatkę i tak są otwarte.
Niezłe miejsce do życia
Blokowiska wrosły w nasz krajobraz. Le Corbusier dostrzegał w nich szansę na przezwyciężenie nierówności społecznych, natomiast powojenny socjalizm w krajach bloku wschodniego widział w nich raczej kontrę dla kapitalistycznego założenia, że aby mieć dach nad głową, mieszkanie trzeba koniecznie i nieodwołalnie kupić – i to za wolnorynkową cenę.
– Wychowałam się w Warszawie na osiedlu bloków często błędnie nazywanych przez osoby niezorientowane blokami z wielkiej płyty. W rzeczywistości to rama H. Osiedle było dobrze zaprojektowane, ale fatalnie zrealizowane. Kiedy byłam dzieckiem, prawie nic tam nie było: chodników,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

