Jestem muzycznym narkomanem
Ciekawe, że zapominam większość swojej muzyki, po tym jak już ją zarejestruję. I kiedy później przygotowuję koncerty, muszę uczyć się jej od nowa. Swojej własnej muzyki! Widocznie czyszczę pamięć niczym komputer, kończąc pracę nad jednym filmem, żeby móc poświęcić się kolejnemu - mówi Hans Zimmer, kompozytor muzyki filmowej.
Plus Minus: Gdy zaczynał pan tworzyć, nic nie wskazywało, by miał pan zostać twórcą klasycznej muzyki filmowej.
Moje początki są ściśle rockowe. Grałem w zespole The Buggles z Trevorem Hornem, późniejszym muzykiem grupy Yes, a dzisiaj uznanym producentem muzycznym. Wyprodukowałem też płytę „The Black Album" punkowego zespołu The Damned. Zresztą wciąż uważam, że to świetny krążek. Ale mimo że pochodzęze świata rock'n'rolla, rzadko sięgam po gitarę elektryczną. Kiedy próbuję na niej grać, wszystko brzmi jak wariacje na temat twórczości Sex Pistols.
Sławę zdobył pan dzięki pracy z filmowcami.
Uściślijmy sobie jedną rzecz: ja nigdy nie chodziłem do pracy. Bo tworzenie muzyki do filmów nie jest dla mnie pracą. Od samego początku tak było i jest. Co ciekawe, kiedy wspominam swoje początki, to myślę właśnie o Polsce. Dobrze pamiętam współpracę z Jerzym Skolimowskim przy jego filmie „Fucha" z Jeremym Ironsem w roli głównej („Moonlighting" z 1982 r. o pracownikach budowlanych, których stan wojenny zastaje w Londynie – red.). Było to dla mnie pierwszym dużym projektem filmowym.
Jak układała się współpraca z reżyserem?
Jerzy wie, czego chce, więc trudno go przekonać do innych pomysłów. Można się z nim spierać, ale to niekoniecznie do czegoś prowadzi. Jerzy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
