Agencje szukają zastępstwa za mężczyzn z Ukrainy
Nie mogąc w tym roku liczyć na sezonowe przyjazdy Ukraińców, firmy częściej zaczynają sięgać po tymczasowych pracowników z bardziej odległych rynków.
Transport i budownictwo, a teraz w coraz większym stopniu także przemysł przetwórczy i rolnictwo – to sektory, w których pracodawcom mocno się już daje we znaki wywołany przez rosyjską agresję na Ukrainę deficyt pracowników, czyli mężczyzn. W kwietniowym badaniu GUS co trzecia firma produkcyjna twierdziła, że niedobór wykwalifikowanych pracowników jest dla niej barierą w działalności, a w budownictwie i transporcie takich wskazań było 40 proc.
Niedobory kadrowe nasilą się w najbliższych tygodniach, w czasie tzw. wysokiego sezonu w pracy tymczasowej. Wtedy firmy odczują brak nie tylko ok. 80–100 tys. Ukraińców, którzy po wybuchu wojny wyjechali, by bronić swojego kraju, ale też setek tysięcy sezonowych pracowników z Ukrainy, którzy w tym roku nie przyjadą na saksy do Polski.
Chociaż część wakatów można wypełnić, zatrudniając uchodźczynie z Ukrainy (wiele firm stara się dostosować dla nich stanowiska zajmowane wcześniej przez mężczyzn),...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta