Wielcy artyści naprawiają świat
Ostatnią osobą, która odwiedziła Jerzego Trelę, był Krzysiu Globisz – mówi Witold Bereś i ujawnia kulisy filmu „Prawdziwe życie aniołów”.
W jakich okolicznościach Jerzy Trela zagrał swoją ostatnią rolę?
Wymaga to szerszej opowieści. To jest już taka wieloletnia, bardzo krakowska historia. Oto za projektami filmowymi, które od dwudziestu lat tworzę, sklejam czy po prostu produkuję, zawsze stoi grupa ludzi – reżyser Artur Więcek „Baron”, dziennikarz Krzysztof Burnetko czy producentka Aneta Zagórska. Oraz wybitni aktorzy. I jeszcze kilkoro innych, ważnych dla mnie osób. Szalenie się cieszę z tego, że dane mi było spotkać w życiu grupę przyjaciół, którzy podobnie myślą o świecie – to mnie buduje.
Dawno, dawno temu właśnie z Baronem usiedliśmy na kawę sensu largo, by ustalić, że chcemy wspierać świat prostych wartości, w które wierzymy, bo pomimo naszego codziennego zagonienia, to one są właśnie najważniejsze. To dobro, miłość, rodzina, przyjaciele. Małe słowa, drobne smaki. Takim dobrym chwytem byłaby filmowa opowieść o bożym prostaczku, przychodzącym z innego świata, który wylądowałby w naszej dziwnej cywilizacji i jej nie rozumiał. Lecz mimo to, choć niejako z rozpędu i przypadkiem, jakoś by ją naprawiał. Ostatecznie wymyśliliśmy więc anioła Giordano, który żyje w Niebie, ma już 150 lat, ale czuje się młodo. W Niebie, wiadomo, nic ciekawego się nie dzieje. Dlatego Giordano przytył i się nudził. Ale po kryjomu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta