Dwa oblicza polskiego złotego
Na światowych rynkach znów powiało optymizmem. Inwestorzy łaskawszym okiem spojrzeli na ryzykowne aktywa. Nasza waluta skorzystała na tym jedynie połowicznie.
Jak wypadł złoty podczas poniedziałkowej sesji? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Wszystko bowiem zależy od punktu widzenia.
Jeśli bowiem spojrzymy na notowania złotego w relacji z dolarem, można śmiało powiedzieć, że to była niezwykle udana sesja w wykonaniu naszej waluty. Dolar osłabł o ponad 1 proc. i po południu płacono za niego 4,68 zł. To pokłosie głównie jego osłabienia w ujęciu globalnym i większego apetytu inwestorów na ryzyko.
Gorzej nasza waluta prezentowała się w relacji do euro. Gorzej nie oznacza oczywiście, że źle, ale umocnienie się jedynie o 0,1 proc., do 4,78 zł, szczególnie przy tak sprzyjającym otoczeniu, musi pozostawiać spory niedosyt. Może też pojawić się pytanie, czy przypadkiem nasza waluta w relacji do euro nie wyczerpała na razie potencjału do umocnienia. Niedługo może się okazać, że tak jak na boisku piłkarskim, tak również na rynku walutowym prawdziwe będzie powiedzenie, że niewykorzystane okazje lubią się mścić.