Nad Odrą panuje cisza. Życia nad rzeką nie ma
To nie jest tylko katastrofa na Odrze. To katastrofa rządu PiS. Nie da się z Warszawy zarządzać tym, co tutaj, w naszej wspólnocie, jest pod ręką – mówi Elżbieta Anna Polak, marszałek województwa lubuskiego.
Minister środowiska Brandenburgii Axel Vogel przekazał, że umieranie ryb w Odrze osiągnęło „gigantyczną skalę”, jakiej „jeszcze nigdy nie mieliśmy – przynajmniej od 1989 roku ”. A Instytut Rybactwa Śródlądowego szacuje, że zginęło od 25 do 50 proc. ryb w tej rzece. Czy taka skala strat występuje też w Lubuskiem, czy może jest jeszcze wyższa, bo na terenie województwa wyciągano z rzeki chyba najwięcej śniętych ryb?
W Lubuskiem odłowiono ponad 31 ton śniętych ryb, z czego najwięcej na odcinku powiatu krośnieńskiego – około 16 ton. Takie są oficjalne dane. Jednak najwięcej martwych ryb jest na odcinku Odry w województwie zachodniopomorskim. Tam skala jest przerażająca, a śniętych ryb jest kilka razy więcej niż w moim regionie. Także dlatego, że zdążono tam ustawić zapory. My nie mieliśmy szansy, ponieważ instytucje rządowe nie powiadomiły nas o zbliżającej się katastrofie ekologicznej.
Proces czyszczenia Odry ze śniętych ryb w województwie jeszcze trwa? Czy tylko pojedyncze sztuki wyławiane są z rzeki?
Oficjalne informacje są takie, że w Odrze nie ma już śniętych ryb. Wojewoda lubuski poinformował publicznie, że akcja została zakończona. Wiem jednak od wędkarzy i aktywistów, że wciąż są pojedyncze sztuki i nie wiadomo, jak dużo ich zalega na dnie rzeki.
Tylko martwe ryby wyciąga się z rzeki czy też małże, ślimaki, bobry, a nad rzeką...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta