Płynnego pieniądza szybko ubywa. Czy wyschnie także popyt?
Tak gwałtowny spadek realnej wartości płynnego pieniądza jak obecnie w przeszłości zwiastowałby załamanie popytu w gospodarce. Kilka lat niskich stóp procentowych zniszczyło jednak dawne zależności.
Podaż płynnego lub też szybkiego pieniądza, czyli gotówki i środków na rachunkach rozliczeniowych gospodarstw domowych i firm, zmalała w lipcu o 3,4 proc. rok do roku, po zniżce o 0,5 proc. w czerwcu. To zjawisko we współczesnej historii Polski bardzo rzadkie. Wcześniej, od połowy lat 90. XX wieku do czerwca br., podaż płynnego pieniądza (tzw. agregat M1) malała w ujęciu rok do roku zaledwie przez pięć miesięcy. Tylko raz, pod koniec 2000 r., działo się to przez kilka miesięcy z rzędu.
Za sprawą najwyższej od ćwierćwiecza inflacji realna wartość M1 w lipcu zmalała o 19 proc. rok do roku, podczas gdy w 2000 r. topniała maksymalnie w tempie 13 proc. rocznie. Można to interpretować jako tempo utraty siły nabywczej przez tę część zasobów pieniądza, którą gospodarstwa domowe i firmy planują przeznaczyć na bieżące wydatki. Na pierwszy rzut oka skutkiem musiałoby być gwałtowne załamanie popytu konsumpcyjnego i inwestycyjnego w kolejnych kwartałach.
– Zachowanie podaży pieniądza M1 w ujęciu realnym wskazuje na nadchodzący gwałtowny spadek aktywności w gospodarce. W danych historycznych widzimy silną zależność pomiędzy dynamiką realnego agregatu M1 a zachowaniem PKB w kolejnym roku – mówi Urszula Kryńska, ekonomistka z PKO BP.
Zaburzone zależności
Spowolnienie oczywiście jest przez ekonomistów powszechnie oczekiwane, już zresztą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta