Rosja u progu katastrofy
W sytuacji imperialistycznej wojny i bardzo represyjnego reżimu alternatywa dla putinizmu może pojawić się tylko z zewnątrz – pisze rosyjski opozycjonista.
Widmo krąży nad Rosją – widmo klęski. Rządowi liberalni technokraci, przebiegli skorumpowani siłowicy, bezradni deputowani-marionetki, biznesmeni rozleniwieni kontrolowaną przez państwo gospodarką – wszyscy szukają ratunku. I nikt nie może go znaleźć. Na drodze stoi, kołysząc się lekko, drobna postać starzejącego się prezydenta, którego „New York Times” nazwał niedawno najniebezpieczniejszym głupcem świata. Trzyma on klucze do wojny i pokoju. I ponuro się uśmiecha.
W teorii nie wygląda to wszystko tak źle, jak mogłoby się wydawać. Gospodarka upadła, lecz nie tak nisko, jak w Ukrainie. Oddech wojny w Moskwie i większych miastach jest niewyczuwalny. Najaktywniejsi panikarze i opozycjoniści wyjechali. Najbardziej uparci znaleźli się w miejscach – jak to się zwykło mówić w Rosji – „nie tak odległych” i szyją mitenki na front.
Wrażenie beznadziei
Rzeczywistość nie jest jednak kolorowa. Potężny kryzys gospodarczy rekompensują zamówienia wojenne. Ale przemysł nie jest w stanie odpowiedzieć na potrzeby nawet pierwszej linii frontu – w ciągu 30 lat „reform” gałęzie przemysłu nieskoncentrowanego na eksporcie wpadły w głęboką zapaść i są one w pełni zależne od części zagranicznych. Te nastawione na eksport straciły swoje tradycyjne rynki zbytu i za pół ceny swoimi produktami uszczęśliwiają Chiny i Indie.
Front zaopatrywany jest w przeważającej mierze ze starych zapasów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta