Najemnicy Wagnera o puczu: Policja nam salutowała
Żyjący obecnie w niepewności co do swego losu najemnicy opowiadają, jak wyglądał bunt od ich strony. I wciąż nie wiedzą, po co on był.
– Zadzwonił dowódca i rozkazał pełny załadunek: zbieramy kolumnę, wyjeżdżamy. Nie wiedzieliśmy, dokąd jedziemy, ale zdziwiliśmy się, że oddalamy się od frontu – opowiadał jeden z najemników rosyjskiej sekcji BBC.
Dziennikarze nazywają go Glebem, dla bezpieczeństwa. W Grupie Wagnera jest kategoryczny zakaz występowania w mediach. Przekonali się o tym dziennikarze w Rostowie, zajętym przez zbuntowanych wagnerowców 24 czerwca. Gdy tylko najemnicy dowiadywali się, z kim rozmawiają, natychmiast przerywali rozmowę.
– Tam za to dzisiaj ludzi „minusują”. Znikają – mówi inny najemnik. „Minusować”, „wyzerować”, w slangu wagnerowców oznacza zabić.
Gleb potwierdza wcześniej znany fakt, że w drugiej kolumnie, która pojechała na Moskwę, „był dziad”,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta