Zdarza się, że czuję presję
Psycholog sportu Daria Abramowicz mówi „Rzeczpospolitej” o współpracy z Igą Świątek, zarządzaniu sukcesem i oczekiwaniami oraz oddzielaniu życia prywatnego i zawodowego.
Gra pani w tenisa?
Moja trenerka postanowiła się zająć wygrywaniem turniejów Wielkiego Szlema – bardziej niż pracą szkoleniową – więc szukam nowej. Mówiąc jednak poważniej: potwierdzam, uczę się grać, bo lubię ten sport, ale też po to, aby jeszcze lepiej zrozumieć jego specyfikę i dynamikę. Gram ponadto w squasha – długo, bo od dziesięciu lat. To zainteresowanie, które łączy mnie oraz mojego męża. Ostatnio próbuję też padla i bardzo mi się ta forma aktywności podoba.
Uprawianie sportu to element warsztatu oraz efekt przekonania, że jego znajomość w praktyce wpływa na efektywność pracy psychologa sportowego?
Nie podporządkowuję wszystkiego pracy. Sport to jednak moja pasja – zawsze nią był. Lubię aktywność fizyczną nie tylko z perspektywy hobby, ale także dbania o zdrowie i równowagę w życiu. Możemy więc jego aktywne uprawianie nazwać skutkiem ubocznym, bo poniekąd pozwala mi lepiej rozumieć sportowca i skuteczniej łączyć kropki w tym, czym zajmuję się zawodowo.
Praca z takim sportowcem jak Iga Świątek to szczyt kariery zawodowej dla psychologa sportu?
Moja praca nie jest po to, aby osiągać szczyty. Najcenniejszym, co mogę robić, to wykonywać ją skutecznie oraz jakościowo niezależnie od tego, kto do mnie przychodzi: wielki mistrz z pierwszych stron...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta