Przywracanie praworządności czy zamach stanu?
Części postulowanych zmian w sądownictwie nie da się w sposób legalny wdrożyć.
Po wyborach powrócił w debacie publicznej temat tzw. przywracania praworządności, czyli zmian prawnych i organizacyjnych, które mogłyby nastąpić po zmianie większości rządzącej. Zanim jeszcze powołano nowy rząd, wielu prawników zgłosiło się do mediów z propozycjami zmian. Wśród tych głosów pojawiają się pomysły radykalne, często naruszające podstawowe zasady konstytucyjne i to w stopniu poważniejszym niż łącznie wszystkie działania ostatnich ośmiu lat.
Tym niemniej podstawowym założeniem dalszych rozważań będzie legalność działań nowej władzy. Nie da się bowiem przywracać praworządności za pomocą działań niepraworządnych. To aksjologiczna sprzeczność. Działanie polegające na naginaniu lub wręcz łamaniu zasad prawa nie byłoby żadnym przywracaniem praworządności, lecz pogłębieniem problemów prawnych, z którymi borykamy się obecnie.
W gestii ministra sprawiedliwości
Co zatem mogłoby się stać pod względem prawnym? Najprościej oczywiście wykonać działania, które wymagają jedynie jednoosobowej decyzji ministra sprawiedliwości. Można się spodziewać, że z delegacji mogą wrócić do orzekania sędziowie zajmujący w ministerstwie wyższe stanowiska funkcyjne. Wątpliwe jednak, by zmiany dotknęły większego grona spośród 160 sędziów delegowanych na niższe stanowiska. Jak dotąd żadna władza nie zdecydowała się na rezygnację z delegacji...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta