Hamaslandia i Putinlandia
Nie słyszałam, by obrońcy Palestyny od morza do morza prosili Hamas, by wycofał swoje pozycje ze szpitali. Dla nich martwi Palestyńczycy to woda na ich antyizraelski młyn.
Stany Zjednoczone – i tu mam na myśli prawie wszystkie ośrodki polityczne – od Białego Domu, poprzez Pentagon, Departament Stanu, po Kongres, wzywają Izrael do ograniczenia wojny przeciwko Hamasowi (bo przecież nie przeciwko Gazie, która nie jest państwem, lecz tylko terytorium pod panowaniem terrorystycznej grupy przestępczej ani nie przeciwko państwu Autonomii Palestyńskiej – uznawanej przez ponad 130 państw, ale akurat nie przez Hamas, który oficjalnie jest jej częścią). Izrael postawił sobie za cel wykastrowanie, mówiąc delikatnie, Hamasu i odbicie swoich zakładników – żywych lub umarłych. Nie można, niestety, mówić o całkowitej likwidacji Hamasu, póki jego przywódcy i darczyńcy mieszkają bezpiecznie i w luksusie w innych krajach arabskich.
Koszty zniszczenia Hamasu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta