Polska demokracja i koń trojański
Państwo musi umieć antycypować i zachowywać czujność, a nie czekać biernie, co się może wydarzyć. To więcej niż przywrócenie praworządności.
Jak pokazały wydarzenia ostatnich ośmiu lat w Polsce, orzecznicze rozróżnienie między rzekomo nieszkodliwym niedemokratycznym programem pozostającym w sferze deklaracji i słów, a niedemokratycznymi metodami osiągnięcia swych celów nie sprawdziło się i miało katastrofalne dla III RP konsekwencje. Proces przejmowania państwa prawa pod pozorami przestrzegania demokracji często zaczyna się od słów. Jedynie słuszna opcja polityczna (wówczas na tym etapie jeszcze w opozycji) atakuje przeciwników jako zdrajców i kolaborantów. Przeciwnik polityczny staje się wrogiem, który nie ma prawa brać udziału w życiu publicznym i walczyć o mandat demokratyczy. Spór polityczny – sól demokracji – jest w konsekwencji eliminowany, skoro tylko jedna strona sceny politycznej jest prawomyślna, rozumie ludzi i reprezentuje ich interesy. Cała reszta jest wykluczana. Wobec nienawistnego sposobu uprawiania polityki i odrzucania reguł demokratycznej gry system demokratyczny nie może nie reagować i czekać, aż słowa staną się zaczynem do konkretnych działań. Amerykański politolog Juan Linz już w latach 80. XX w. pisał, jak zachowania polityków mogą demokrację wzmocnić, albo ją zniszczyć. Wyróżniał „nielojalną opozycję” i „półlojalne zachowanie”. Nielojalna opozycja odmawia legitymizacji systemu demokratycznego i konstytucji. Jest gotowa użyć manipulacji, kłamstwa, by walczyć z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta