Lajkowanie zbrodni podlega karze
Nie wolno mylić wolności słowa z przyzwoleniem na jawne krzywdzenie słowem innych ludzi.
Internet i media społecznościowe zmieniły świat. Musi dostosować się do nich kodeks karny, który powstawał w latach 90. ubiegłego wieku. Przepisy pisano z myślą o rzeczywistości analogowej. Tymczasem z biegiem czasu życie ludzi przeniosło się – a przynajmniej istotnie przesunęło się – do internetu. Media społecznościowe wykorzystujemy do kontaktu ze znajomymi, są miejscem pracy wielu ludzi, są też areną działań polityków. Co oczywiste, nasze działania w internecie nie mogą być obojętne dla prawa karnego.
O tym, że prawo karne obowiązuje również w internecie, będzie miało okazję przekonać się kilku polskich polityków. Jakiś czas temu Europarlament uchylił immunitet posłom oskarżonym o udział w mowie nienawiści wobec migrantów. Ci bagatelizowali zarzuty, pisząc o „lajkozbrodni”, tak jakby chodziło o to, że mają być ukarani jedynie za niepozorne kliknięcie obrazka w internecie. To fałszywe podejście do sprawy.
Nie lajki, lecz nienawiść
Przede wszystkim w sprawie europosłów nie chodzi o prozaiczne zalajkowanie czegoś w internecie, czyli jednostkową reakcję na wpis czy nagranie. Mówimy raczej o zaplanowanym i zorganizowanym działaniu, którego efektem było...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta