Arcydzieło na pustyni
„Diuna 2” daje więcej niż obiecywała pierwsza część. Reżyser Denis Villeneuve stworzył genialne widowisko z charyzmatycznym Timothée Chalametem.
Przyznaję: wątpiłem, że przyzwyczajona do streamingów publiczność zechce czekać ponad dwa lata na kolejną część urwanej nagle opowieści. Wątpiłem, że literacki język sagi Franka Herberta i oryginalny filmowy styl Denisa Villeneuve’a trafi do masowego, młodego widza. Że jest jeszcze miejsce na tak tradycyjną fabułę. I że „Diuna” ma szansę dorównać wielkim trylogiom: „Władcy Pierścieni” czy „Gwiezdnym wojnom”.
Wątpiłem nawet w pomysł obsadzenia w głównych rolach gwiazd młodego pokolenia, Timothée Chalameta i Zendayi, zbyt niedojrzałych – jak sądziłem – na kosmiczno-feudalny kostium. Szkoda mi było talentu reżysera, który postanowił na dekadę zakopać się w trącącej myszką fantastyce.
Cóż, odszczekuję. Druga część „Diuny” to wspaniałe widowisko, zachwycający spektakl. Arcydzieło na miarę epoki. Villeneuve wydobywa z literackiego pierwowzoru to, co najlepsze. Królewską tragedię o antyczno-szekspirowskiej proweniencji i kosmiczną operę opartą na klasycznych wzorcach rozpracowanych przez antropologów i mitoznawców. I chociaż wydawało się, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta