Fruwa, tańczy, śpiewa i bije rekordy
Real Madryt zdobył 15. Puchar Mistrzów, pokonując na Wembley 2:0 Borussię Dortmund, a Carlo Ancelotti znów przeszedł do historii.
Przed finałem w Londynie imponował spokojem i luzem. Przekonywał, że piłkarze powinni się cieszyć grą. Kiedy jednak ruszyła już walka na Wembley, stał przy linii bocznej i jak zawsze żuł gumę („to pomaga mi rozładować stres, ale robię to tylko w trakcie meczów” – tłumaczy), analizując na chłodno wydarzenia na murawie.
Borussia nie miała niczego do stracenia i grała na tyle dobrze, że czujność trzeba było zachować do samego końca. Dopiero po ostatnim gwizdku sędziego pozwolił sobie na odrobinę szaleństwa: fruwał podrzucany przez zawodników, tańczył w kole i przerwał telewizyjny wywiad, by odśpiewać fragment klubowego hymnu.
Taki właśnie jest Ancelotti. Trudno go nie lubić, a jeszcze trudniej znaleźć piłkarza, który powiedziałby o nim złe słowo. Mówią, że dla Realu jest trenerem idealnym, bo nikt tak jak on nie potrafi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta