Orbán i prorosyjski ślad w Unii
Węgry nie będą uczciwym rozjemcą w czasie swojej prezydencji w UE. Liczą na wzmocnienie skrajnej prawicy w Unii i zwycięstwo Trumpa w USA.
Droga z lotniska do centrum Budapesztu upstrzona jest plakatami z żołnierzami. Napisy po węgiersku, więc nie sposób domyślić się przesłania. Włoski dziennikarz z grupy brukselskich korespondentów, która odwiedziła Budapeszt, pyta jednego z węgierskich ministrów, o co chodzi. W odpowiedzi słyszymy, że to akcja mobilizowania rezerwistów. Szczególnie w czasie letnich wakacji, gdy pracujący mają urlopy, a studenci przerwę w nauce, Ministerstwo Obrony chce przeszkolić nieokreśloną grupę mężczyzn.
– Rekrutujemy nowych żołnierzy. Tak się powinno zachowywać, jeśli chcemy pokoju. Musimy wtedy umieć pokazać siłę – mówi Zoltan Kovács, rzecznik rządu ds. międzynarodowych, czołowy propagandzista Viktora Orbána.
A Ministerstwo Obrony z dumą pokazuje nam „wojskowe centrum rozrywki”, czyli dostępne dla publiczności pomieszczenie, gdzie można dotknąć wybranych elementów sprzętu wojskowego, powspinać się na ściankę, obejrzeć wojskowe filmy propagandowe i porozmawiać z żołnierzem rekruterem.
– To jedyne takie miejsce w Unii Europejskiej – chwali się przedstawiciel węgierskiego MON.
Ma budować dumę z bycia Węgrem i zachęcać do dołączenia do korpusu rezerwistów. Inicjatywa jest realizowana przez firmę zewnętrzną. Gdy nieoficjalnie pytamy, ile to kosztuje, w odpowiedzi słyszymy, że ok. miliona euro rocznie. Jeśli...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta