Jak za Ben Alego
Kais Saied robi wszystko, by nadal rządzić krajem. Potencjalni rywale w wyborach prezydenckich trafiają do więzień. Ale jednego będzie się bał zamknąć.
Tunezja, najmniejszy kraj w Afryce Północnej, jeszcze niedawno był wzorem demokracji, pluralizmu i aktywności społeczeństwa obywatelskiego w świecie arabskim. To tam kilkanaście lat temu zaczęły się bunty, zwane rewolucjami arabskimi, albo arabską wiosną. Tam po obaleniu w styczniu 2011 r. dyktatora Zina al-Abidina Ben Alego powstawały wielopartyjne rządy, ugrupowania od lewicy po islamistów wykuwały kompromisy w parlamencie.
Nie udało się jednak spełnić nadziei buntowników na poprawę standardu życia, na odpowiednią pracę dla absolwentów szkół, którzy byli najbardziej aktywni w czasie rewolucji. Nie zniknęły korupcja i nepotyzm.
Powrót dyktatury
Na fali niezadowolenia społecznego do władzy doszedł pięć lat temu Kais Saied. Jego prezydentura to ograniczanie roli parlamentu....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta