Futbol się obronił
Turniej nie stał na wysokim poziomie, ale im dłużej się go oglądało, tym większa była odległość dzieląca Polskę od Europy.
Turniej trwał, a mimo to długo trudno było wskazać faworyta, bo nie można było brać serio opinii tych, którzy po pierwszych meczach widzieli zwycięzców w Niemcach (5:1 ze Szkocją), a Rumunię (po 3:0 z Ukrainą) porównywali do tej z czasów Gheorghe Hagiego.
Ci pierwsi bowiem już w drugim meczu męczyli się ze słabymi Węgrami, a Belgia, która przegrała ze Słowacją, nie dała Rumunom szans.
Tak to wyglądało niemal w każdej grupie. Niełatwo było się zorientować, kto jest w formie, kto przygotował coś zaskakującego i jacy zawodnicy mogą stać się gwiazdami.
Polacy też wprowadzili wszystkich w błąd, stawiając opór Holendrom. Wydawało się, że wreszcie coś się zmieniło, a trener między przymiarkami garniturów wszczepił zawodnikom odpowiednie dawki ambicji i wiary, skoro już nie mógł podnieść ich umiejętności, ale to było złudzenie, które trwało pięć dni.
Upadek był bolesny. Austria grała z nami jak profesor z uczniami, a potem pokonała Holandię, która miała być niepokonana.
Wcześniejsze rachuby okazały się fałszywe. Kto mógł bowiem spodziewać się, że Chorwacja, czyli medalista dwóch ostatnich mundiali, nie wyjdzie z grupy, Albania wbije bramkę Włochom już w pierwszej minucie gry, a Gruzja pokona Portugalię?
Słabsi mogą więcej
Cechą charakterystyczną mistrzostw była niezwykle ambitna postawa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta