Czuję się sędzią Sądu Apelacyjnego w Warszawie
Jeżeli obecna władza będzie popełniała błędy poprzedników, to społeczeństwo otrzyma kolejną dawkę chaosu – mówi Dorota Radlińska, sędzia SA.
Pani sędzio, trafiła pani do sądu jako asesor w 2001 r. Od 2018 r., a więc za czasów obecnej KRS, orzeka pani w SA w Warszawie. Czyli jest pani neosędzią. Tak się pani czuje?
Faktycznie, w przestrzeni medialnej od pewnego czasu funkcjonuje instytucja neosędziego. Pojawiła się także instytucja paleosędziego. W ok. 66 proc. jestem więc paleosędzią, a w ok. 33 proc. – neosędzią. Paleosędzią, bo wcześniejsze nominacje, tj. do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie i do Sądu Okręgowego w Warszawie odbierałam kolejno od prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego i prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Neosędzią, bo nominację do SA w Warszawie wręczył mi prezydent RP Andrzej Duda po rekomendacji KRS ukształtowanej ustawą z 8 grudnia 2017 r. Odpowiadając konkretnie: nie czuję się ani paleo-, ani neosędzią. Czuję się po prostu sędzią SA w Warszawie.
Co skłoniło panią do ubiegania się o awans do SA przy udziale obecnej KRS?
Nie obecnej, ale minionej, która także ukształtowana została ustawą z 8 grudnia 2017 r. Pytanie dotyczy mojej osoby i mojej decyzji, dlatego postaram się przedstawić fakty mnie dotyczące. Otóż chęć kandydowania na wolne stanowisko sędziowskie do SA w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta