Energetycznych wyspiarzy będzie przybywać
Na naszych oczach zaczyna spełniać się jedna z wizji mistrzów science fiction: ludzie mają szansę samemu produkować energię na własne potrzeby. Ale nic za darmo.
„Nowy pieszczoch branży energetycznej” – takim epitetem obdarza farmy baterii lokalny dziennik „Washington State Standard”, opisujący mnożące się w zachodniej części stanu, a także w okolicach Portland farmy zastawione magazynami energii w postaci bliźniaczo podobnych do kontenerów urządzeń. Stawiający te instalacje inwestorzy lubią je zresztą porownywać do popularnych w Ameryce kompleksów magazynowych, pełniących funkcję zastępczych piwnic, garażów czy komórek na narzędzia.
Farmy baterii są swoistym wariantem pośrednim między wielkimi magazynami energii, które stawiają duże przedsiębiorstwa energetyczne, a przydomowymi magazynami energii. Inwestycje tego typu rozsiane są przede wszystkim w północnej części USA, wzdłuż granicy z Kanadą. Każdy kompleks tego typu zajmuje zwykle kilka hektarów, inwestorzy szacują, że koszt wybudowania go sięga kilkuset milionów dolarów. Ma służyć podłączeniu lokalnych OZE z okolicy, a w efekcie stworzeniu lokalnej sieci energetycznej, opartej na tym, co produkują mieszkańcy – w efekcie powstaje alternatywna dla państwowego systemu sieć produkcji i dystrybucji energii.
W tym przypadku chodzi przede wszystkim o zawodność dostawców na krajowym czy stanowym szczeblu. – Ten region już stoi w obliczu blackoutów i brownoutów (o ile pierwsze oznaczają całkowite zerwanie dostaw, te drugie wiążą się z niedoborem, a...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta