Prawybory złe dla demokracji
Jeśli liberalna demokracja ma przetrwać, to powinna być bardziej liberalna niż demokratyczna.
Amerykańską demokrację niszczą prawybory. Nie tylko one, ale instytucja ta w znaczącym stopniu przyczyniła się do tego, że obecnie Stany Zjednoczone są zagrożone populizmem i autorytaryzmem. Bez nich Donald Trump nigdy nie uzyskałby republikańskiej nominacji, bo elity tej partii nie pozwoliłyby na to. Lecz gdy głos ma tylko lud, budzą się upiory.
Ograniczać rolę demosu
Nie wchodząc w szczegóły, należy pokrótce opisać „primaries” – uczestniczą w nich zarejestrowani wyborcy danej partii. Oczywiście nie wszyscy, bo wszystkim się nie chce, lecz najbardziej zaangażowani – czyli w istocie najbardziej zajadli. I dlatego właśnie to radykałowie w ostateczności decydują o tym, kto reprezentuje partię w ogólnonarodowych wyborach. Tylko z tego powodu Trump jest bezkonkurencyjny wśród republikanów (bo kochają go najskrajniejsi zwolennicy), a Bernie Sanders był poważnym graczem wśród demokratów (bo jego z kolei uwielbiali lewicowi radykałowie). Dzięki prawyborom takim postaciom zdarza się dominować w polityce, niszcząc debatę publiczną, polaryzując społeczeństwo, petryfikując trybalizm...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta