Brzydsza strona stolicy Europy
Kilkaset metrów od siedziby instytucji europejskich zaczynają się dzielnice biedy, brudu i krwawych rozliczeń gangów.
Drzwi do hotelu Appart’City Confort nigdy same się nie otwierają. Nawet w środku dnia trzeba zadzwonić i dopiero gdy portier przekona się, że chodzi o gościa, który chce dostać się do swojego pokoju, uwalnia blokadę.
Jesteśmy w Anderlechcie, obok dworca Midi, gdzie docierają superszybkie pociągi z Londynu, Paryżu, Amsterdamu. Dla wielu podróżnych to miejsce pierwszego kontaktu z miastem, które na wyrost nazywa się „stolicą Europy”. Stąd można spacerkiem dojść do budynków, które mieszczą Radę UE, Parlament Europejski czy Komisję Europejską.
Ale ostrożność Appart’City Confort nie jest na wyrost.
– Tej nocy zniszczono dwa autokary, którymi nasi goście mieli dziś pojechać do Francji. Zniszczono też sklep mięsny po sąsiedzku – słyszę w recepcji. Wieczorem będę jeszcze miał do czynienia z przestępczością Anderlechtu gdy do restauracji, w której kończę kolację, wpadnie będący wyraźnie pod wpływem narkotyków 20-latek grożący nożem,jeśli nie dostanie czegoś mocniejsze do picia.
Z Brukseli, gdzie mimo kryzysu mediów wciąż pracuje przynajmniej kilkuset zagranicznych dziennikarzy, każdego dnia płynie strumień...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta