Staliśmy się ofiarą geopolityki
Jako firma technologiczna aspirujemy do grona tych największych. I domyślam się, że tym największym to nie do końca pasuje – mówi Jakub Olek, dyrektor ds. polityki publicznej w Europie Środkowo-Wschodniej w TikToku.
W kontekście TikToka wiele mówi się o obawach związanych z prywatnością i bezpieczeństwem danych, o dostępie do nich przez chińskie władze. Czy obawy są słuszne? Nadal istnieje takie ryzyko?
Użył pan słowa „nadal”, a to sugerować mogłoby, że wcześniej to ryzyko istniało. Tymczasem nie ma i nie było takiego zagrożenia. Takie oskarżenia nigdy nie miały uzasadnienia. Od początku mówiliśmy, iż nie ma takiej możliwości, aby chiński rząd miał jakikolwiek dostęp do danych użytkowników TikToka. A wynika to z wielu względów, choćby z naszej struktury korporacyjnej. Spółka zarejestrowana jest na Kajmanach, centralę ma w Singapurze, zaś w radzie dyrektorów ByteDance (spółka matka TikToka – red.) zasiadają Amerykanie, Francuz i Chińczyk, przy czym ten ostatni żyje w Singapurze, a w Pekinie nie był od dziesięciu lat. Co więcej, współwłaściciele ByteDance to międzynarodowe fundusze VC, do których należy 60 proc. udziałów w korporacji.
Ponadto realizujemy inicjatywy, które mają zapewnić użytkownikom w Europie i USA poczucie bezpieczeństwa i pewności, że ich dane są chronione. To projekty Clover i Texas.
To skąd wciąż te obawy przed TikTokiem?
Nasz prezes powiedział kiedyś, że to zaufanie do nas przyjdzie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta