Viktor Orbán buduje piłkarskie Wielkie Węgry
FK TSC Backa Topola, z którą Legia Warszawa zagra w Lidze Konferencji, reprezentuje Serbię, ale jest radością Węgrów, bo diasporę piłką scala i uwodzi tamtejszy rząd.kamil kołsut
To, że węgierski premier sześć lat temu wziął udział w otwarciu zbudowanej za 9,5 mln euro piłkarskiej akademii i obejrzał później mecz juniorów, nie powinno dziwić. Inną sprawą jest fakt, że Orbán wizytował wtedy Backę Topolę, czyli 15-tys. miasteczko serbskiej Wojwodiny, kilkadziesiąt kilometrów od granicy jego kraju. To zaskoczyć już mogło, choć pewnie nie powinno.
Wystarczy rzut oka na mapę piłkarskich wpływów, aby przypomnieć sobie, jak kiedyś wyglądały Węgry. Orbán sam niejednokrotnie określał traktat w Trianon, odbierający krajowi dwie trzecie powierzchni, jako jedną z największych narodowych traum. Kiedy dwa lata temu podczas meczu miał na szyi szalik z konturami Królestwa Węgier sprzed 1920 r., zebrał gromy od Słowaków, Austriaków, Ukraińców, Rumunów i Chorwatów, ale dyplomatyczną burzą wcale się nie przejął.
Podobno zawsze był napastnikiem – na boisku oraz w życiu. Jego miłość do piłki w forintach liczą od lat nie tylko ludzie związani z krajowymi klubami, wobec których Orbán uprawia wręcz futbolową gospodarkę centralnie sterowaną, ale także tymi zagranicznymi. Pieniądze węgierskich podatników płyną bowiem w krwiobiegu zespołów z Serbii, Słowacji, Chorwacji, Słowenii, Ukrainy i Rumunii.
Związek piłkarski oraz firmy związane z rządem zainwestowały tam, gdzie istnieje duża diaspora. Finansowali...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta