Sąd może uratować mordercę
To, co się stało, która się stała, pozostanie przerażającą tragedią. Stawką jednak tego, co potem jest zachowanie człowieczeństwa. I tych, którzy osądzają, oraz tego, który musi zostać osądzony.
Brutalny mord dokonany w kampusie Uniwersytetu Warszawskiego poruszył całą Polskę. Morderca, młody student, który z zimną krwią zabił 53-letnią kobietę, matkę trójki dzieci, może jawić się jako potwór, ktoś, kogo wspólnota powinna – poprzez proces sądowy– w jakiś sposób wyeliminować. Inaczej rolę sądu widział francuski antropolog Pierre Legendre. Sąd nie miał być aktem zemsty. Miał być aktem ratunku dla zbrodniarza.
Relacje początkowe na temat szczegółów zbrodni przypominały historię rodem z horrorów typu gore, ewentualnie brutalnych thrillerów o seryjnych zabójcach-psychopatach. Pojawiły się doniesienia o odciętej głowie czy nawet akcie kanibalizmu, jakiego napastnik miał dokonać na zamordowanej kobiecie (wiemy, że jeden z zarzutów, który postawiła mu prokuratura, to zbezczeszczenie zwłok). Od pierwszego dnia zaczęto snuć domysły na temat motywów, jakimi miałby kierować się zabójca. Jak zauważył prof. Michał Bilewicz, stoi za nimi ludzka potrzeba zracjonalizowania tego, co niezrozumiałe, przypadkowe, przerażające. Tego rodzaju brutalny mord jest wydarzeniem, które narusza zrozumiałość i przewidywalność świata. Narusza bazowe poczucie bezpieczeństwa. Stąd potrzeba racjonalizacji, oswojenia. Stwierdzenie, że morderca zrobił to np. pod wpływem przekazu jednej z partii politycznych, z pewnością poczucie bezpieczeństwa przywraca....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
