Putinomika zaczyna dołować
Ludzie Kremla czują, że coś jest nie tak z wojenną „putinomiką”. Lekarstwem ma być więcej urzędników zajmujących się ekonomią.
Inflacja wywołana gigantycznymi wydatkami zbrojeniowymi zaczyna doskwierać Rosjanom, co z kolei niepokoi Kreml. – Ziemniaki gdzieś zniknęły – dziwił się jeszcze w czerwcu sam Władimir Putin. Po nim tak samo zdziwił się Aleksandr Łukaszenko, bo na Białorusi też zabrakło ziemniaków.
Rosyjski rynek zassał je z sąsiedniego kraju, bo tam były i w dodatku tańsze. A w Rosji ich zabrakło, bo w ubiegłym roku był kiepski urodzaj, ponad 45 proc. maszyn rolniczych pochodzi z zagranicy (i z powodu sankcji nie ma jak ich reperować), a inflacja wywołana wydatkami na zbrojenia postawiła większość drobnych wytwórców na krawędzi upadku.
A kartofle w ciągu roku zdrożały co najmniej dwukrotnie (zależnie od regionu). Nawet oficjalnie inflacja jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)