Czy rynek może uratować przyrodę?
Przyroda to nie portfel inwestycyjny. To żywa matryca, z której wyrasta całe życie ludzkie. Rynki, mimo swej dynamiki, nie potrafią tego uchwycić – piszą naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Wobliczu gwałtownej utraty bioróżnorodności i chronicznego niedofinansowania działań ochronnych, świat ekonomii i finansów coraz śmielej wkracza na teren tradycyjnie zdominowany przez biologów i ekologów. Pojęcia takie jak kredyty bioróżnorodności, ryzyko związane z przyrodą czy inwestycje pozytywne dla natury stają się przedmiotem poważnych debat w ONZ, spotkaniach G20 czy w bankach centralnych. Ale czy rynek naprawdę może uratować przyrodę? I jeśli tak, to na jakich warunkach?
Rynek potrzebuje miar, ale natura się im opiera
Kryzys ekologiczny naszych czasów nie jest tylko tłem. To punkt odniesienia dla wszelkich działań politycznych i gospodarczych. Wraz z bezprecedensowym tempem utraty bioróżnorodności, widmo załamania ekosystemów staje się egzystencjalnym zagrożeniem. Tradycyjnie ochrona przyrody opierała się na działaniach państw, filantropii i organizacji pozarządowych. Jednak w ostatnich latach coraz silniej przenika do niej język finansów: kredyty bioróżnorodności, kapitał naturalny, finansowanie mieszane. Pomysł, że to rynek może zostać wybawcą bioróżnorodności, nie tylko stał się realny, ale wręcz trafił do głównego nurtu debat politycznych. Ale czy finanse – oparte na wycenie, kalkulacjach ryzyka i zwrotu oraz utowarowieniu – rzeczywiście mogą służyć naturze?
Z ekonomicznego punktu widzenia, aby czymś...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)