Ojciec bez autorytetu, choć sympatyczny
„Mikołajek” w 2025 r. jest lekturą trudną, przynajmniej dla dorosłych. Widać w nim i historyczne traumy Francuzów, i upadek autorytetu głowy rodziny.
Szukając literackich, popkulturowych, dość rozpowszechnionych wzorów budującej więzi rodzinnej, zapewne prędzej czy później trafimy na opowieść o Mikołajku. Lektura ta znana zapewne wszystkim szanownym czytelnikom z dzieciństwa, a być może powtarzana wiele lat później, kiedy sami usypialiście do snu swoje pociechy, poza wieloma żartami, niezwykłym obrazem życia francuskiego na przełomie lat 50. i 60., dostarcza też wiele ciepłych historii rodzinnych. Te zwykle przyjmujemy za zupełnie normalne, choć w wielu z nich pobrzmiewa historyczny kontekst powstania opowiadań.
Być może całe codzienne życie w połowie XX wieku we Francji metropolitalnej kojarzymy przez pryzmat przygód Mikołajka – bohatera słynnej serii książek dla dzieci autorstwa René Goscinnego, z ilustracjami Jeana-Jacques’a Sempégo. Choć jest to pogodna opowieść o życiu ucznia szkoły podstawowej, pod jej powierzchnią kryją się problemy i nawiązania do wielkich traum historii Francji. Spójrzmy na epokę historyczną, w której powstawały opowieści o Mikołajku. Świat w nich przedstawiony to koniec lat 50., gdy żywe wciąż były wspomnienia II wojny światowej.
„Mikołajek” w 2025 r. jest lekturą trudną. To znaczy nie dla większości dzieci, jak mniemam, ale dla dorosłych. Czy dzisiaj podobne historie zostałyby w ogóle wydane?...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
